Podróz widziana aparatem Agathy:
Ku naszemu zdziwieniu ale i uciesze dało się zauwazyć sporo "byczków" po drodze :)
czasem nie byłyśmy same podczas łapania auto-stopu....
Widać - niektorym się nie udało ;) ale my i tak sie nie załamywałyśmy i dale wyciągałyśy kciuka, pokazywałyśy kartki...
Wschód Słońca na naszym przymusowym noclegu, przed Cartageną.
W róznych miejscach przyszło nam łapać kolejne autka. Ale widoki - im blizej Gibraltaru, coraz bardziej urozmaicone :)
Napiszę tylko jedno - Havi.....
No dobra, dodam, ze prowadził na bosaka i jechał na podbój Hiszpani (sam jest z Murci) wraz ze swoim jednorocznym psem, śłepym na jedno oko od urodzenia.
Kierowcapogwizdujący sobie przy rytmach Robiego Willimas'a.
Tak! Tak! Dotarłyśmy, po wielu przygodach (zapewne i tak nie ostatnich) na Gibraltar!
Kąpiel w wodach gibraltarskich.
W tle - fortyfikacje twierdzy Gibraltar.
Czas zakończyć nasz dzień - zachód Słońca na Gibraltarze :)
Połozyłyśmy się spać (jak prawdziwe syreny, na skałkach) w nadziei na spotkanie z Kate i Murcią dnia następnego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz